Ze snu wyrwał mnie
dzwonek telefonu. Zapobiegawczo spojrzałam na wyświetlacz, jednak
zobaczyłam na nim to, czego się spodziewałam. Nieodebrane
połączenie od Michała. Trzydzieste w ciągu czterech dni. Gdy
poczułam, że wielka gula ściska mi gardło, a oczy zaczynają
piec, odłożyłam telefon na szafkę nocną, położyłam głowę na
poduszce i zacisnęłam powieki. „Nie płacz, nie płacz, nie
płacz”. Powtarzałam sobie tysięczny raz. Tysiąc jeden, tysiąc
dwa, tysiąc trzy... Byłam tak wykończona po przepłakanej nocy, że
po chwili zasnęłam.
Nie wiem, ile
spałam. W pewnym momencie poczułam zapach gorącej czekolady.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam mamę zbierającą zużyte
chusteczki z podłogi. Na stoliku stał kubek z parującym napojem, a
obok niego talerz z moim ulubionym jabłkowo- czekoladowym ciastem.
Gdy mama spojrzała w moją stronę, zdobyłam się na delikatny
uśmiech.
-Nie musisz tego
robić, niedługo wstanę i posprzątam. - powiedziałam.
-I tak już kończę.
Zjedz i wypij póki ciepłe. - powiedziała uśmiechając się.
-Która
godzina?-spytałam.
-Trzynasta. Co zjesz
na obiad?
-Nie jestem głodna.
-Spałaś ponad
dwanaście godzin. Musisz coś zjeść. Ciastko to za mało.-
powiedziała stanowczo.
-Naprawdę nie
jestem głodna.
-No dobrze, zastanów
się i daj mi znać.
-Dobrze.
Dziękuję.-powiedziałam.
-Nie przejmuj się,
faceci to palanci.-uśmiechnęła się.
Gdy doszłam do
wniosku, że mogę na chwilę przerwać maraton spania, ubrałam się
i poszłam do kuchni. Tam znalazłam talerz zupy i kartkę od mamy.
„Dzwonili
z pracy. Wrócę późno. Pamiętaj, główka do góry.
Kocham
Cię, mama.”
Po posiłku zawarłam ze sobą poważną umowę. Nie będę myśleć
o kretynie. Tak, łatwo mówić. Szukając zajęcia, które zajęłoby
moje myśli choć przez chwilę, podeszłam do regału z książkami
i rzuciłam okiem na tytuły. Miłość, miłość, miłość. Hmm,
szukanie zajęcia nie będzie takie proste. Przeszłam do szafki z
filmami. Miłość, walentynki, miłość, ślub, miłość. Grrr...
Oszaleć można! Spokojnie. Tylko spokojnie. Opanuj ściśnięte
gardło. Oddychaj. Wdech i wydech, wdech, wydech. I jeszcze raz.
Spokojnie, nie poddajemy się. Szukam dalej. Może muzyka? Włączyłam
pierwszą z brzegu płytę. „Miłość jest wszędzie, miłość
jest wszystkim, miłość jest najważniejsza, kocham cię”... Z
impetem wyłączyłam muzykę. Sięgnęłam do barku i wyciągnęłam
butelkę wina.
-Justynko? Hej, Justyna?- usłyszałam koło siebie czyjś głos.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że głos należy do Michała.
Próbowałam zerwać się na równe nogi, ale rozstrojony żołądek
sprowadził mnie w dół.
-Skąd się tu wziąłeś? Kto cię tu wpuścił? Chyba wyraziłam
się jasno, że nie chcę cię oglądać.-krzyknęłam.
-Chciałem z tobą porozmawiać. Widziałem, że świeci się
światło, ale nikt nie podchodził do drzwi, gdy pukałem. Okazało
się, że drzwi nie są zamknięte, więc wszedłem i zobaczyłem cię
leżącą na podłodze, jak się okazuje – kompletnie
pijaną.-powiedział z lekkim rozbawieniem.
-Kto tu jest pijany?! Czuję się świetnie, myślisz, że jedno wino
i już po mnie? Byłam po prostu zmęczona, dlatego zasnęłam. Byłam
zmęczona, bo ciągle wydzwaniasz i nie dajesz mi spać!-krzyknęłam.
Miałam go dosyć, robiło mi się niedobrze na jego widok.
-Ok, skoro tak dobrze się czujesz, to może wreszcie porozmawiamy.
Myślałem, że popsuł ci się telefon, ale z tego co mówisz, po
prostu mnie ignorujesz. - powiedział poważnym tonem.
-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.- poziom obrzydzenia wzrastał.
Czułam jak żołądek podchodzi mi do gardła.
-Justynko proszę cię... To był tylko jeden raz..- nie mogłam
patrzeć w jego oczy. Wiedziałam, jak bardzo jest mu przykro.
Sprawiał, że miałam wyrzuty sumienia. Że niby to ja jestem ta
zła.
-Wyjdź. Myślisz, że wystarczy tylko przepraszam? Liczą się
czyny.-powiedziałam stanowczo. W tym momencie spojrzałam na niego.
Poczułam, jak dotyka mojej ręki. Po całym ciele przeszedł mnie
dreszcz, a w oczach poczułam łzy.
-Zostaw mnie..-powiedziałam słabo. Delikatnie dotknął mojego
policzka, po czym przyciągnął mnie do siebie.
-Kocham cię.- wyszeptał i pocałował mnie. Najpierw ostrożnie,
jakby badając moją reakcję, a ja zaskoczona po prostu poddałam
się emocjom. Subtelny pocałunek stał się namiętny.
Obudziłam się wtulona w ukochane ramiona Michała. Odwróciłam
się twarzą do mojego mężczyzny. Obserwowałam jak się budzi. Tak
bardzo go kochałam. Wciąż z tyłu głowy miałam włączony cichy
alarm „zdradził cię”, ale w tej chwili próbowałam go
wyłączyć. Chciałam, żeby tak było już zawsze.
-Hej śliczna.- uśmiechnął się. -Mówiłem ci już, że cię
kocham?
-Dziś jeszcze nie. - odpowiedziałam. Pocałował mnie delikatnie,
wstał i zaczął się ubierać.
-Gdzie idziesz?
-Muszę iść do pracy, ale później znów przyjdę.- powiedział z
szelmowskim uśmiechem.
-Ok, trzymam za słowo. Pamiętaj, że nadal jesteś na
cenzurowanym.-ostrzegłam.
-Trzymaj się, śliczna.-odparł i po chwili już go nie było.