sobota, 12 maja 2012

5.


   Zaabsorbowana najnowszymi wydarzeniami powstałymi na twarzoksiążce, nie zauważyłam, że zaczął padać śnieg. Nagle mój telefon zaczął skakać po biurku. SMS. Na wyświetlaczu widniała taka oto wiadomość, której nadawcą był Bartek: "Wyjrzyj za okno! Śnieg!". "No i czym się tu podniecać? Znowu będzie zimno! :( " - odpowiedziałam. Bartek był moim kolegą jeszcze z podstawówki. Nie widzieliśmy się parę lat, ale zawsze, gdy miałam zły humor, on potrafił mi go poprawić. Na chwilę oderwałam wzrok od laptopa. Tak bardzo tęskniłam za niektórymi osobami. Chciałabym się z nimi spotkać, porozmawiać. Jednak zawsze coś wypada, nie ma czasu, jest mnóstwo innych spraw. Tylko czy naprawdę są one ważniejsze? Realizowanie planów, marzeń jest przyjemne i miłe, ale tylko wtedy kiedy można się tym z kims podzielić. Chwyciłam telefon i wybrałam numer Bartka.
-"Hej. Masz dzisiaj czas?"
-"Od 14:00 jestem wolny."-odpowiedział. Spojrzałam na zegarek. 13:45.
-"Więc przy lodowisku o 14:30. Co Ty na to?"-spytałam.
-"Nie ma sprawy. Do zobaczenia."

poniedziałek, 12 marca 2012

4.

   Kompletnie mnie nie zauważał. Kręcił się, zaglądał do wszystkich pokoi, coś powiedział do dzieci, coś do żony, nawet do mojej mamy się odezwał. A ja byłam dla niego jak powietrze.
    Nagle w wiadomościach usłyszałam o jakimś tragicznym wypadku. Samochód przełamany na pół. Na szczęście kierowca przeżył.
-"Co za kretyn!"-odezwał się. W końcu. Po prawie godzinie czekania Przemek powiedział coś w mojej obecności.
-"Tak. Za grosz wyobraźni."-odpowiedziałam od niechcenia. Wtedy usiadł koło mnie i swoimi czarnymi jak noc oczami wpatrywał się w moją twarz. Uniósł dłoń i zaczął gładzić nią mój rozpalony do czerwoności policzek. Wyraz jego twarzy świadczył o tym, że i on był tak samo niepewny, zdenerwowany i ... W tym momencie do pokoju wbiegła Basia-jego córka.
-Tato! Patka nie chce mi dać komputela!-krzyknęła swoim wysokim głosikiem wskakując mu na kolana.
-Patrycja masz natychmiast puścić Basię!-wstając wziął małą na ręce i poszedł z nią do pokoju dziewczynek.
    "On ma dzieci! Żonę! Rodzinę!"-powtarzałam sobie w myślach. Nie było żadnych rezultatów. Wprost przeciwnie. Zaczęłam sobie wyobrażać jak mogłyby wyglądać nasze dzieci. Moje i jego. Wiedziałam, że to nie jest normalne. Ale jak można być normalną, będąc tak bezgranicznie zakochaną? Czułam, że nie jestem mu obojętna. Byłam tego coraz bardziej pewna.