Czułam się … okropnie.. paskudnie.. nie
wiedziałam, co powinnam powiedzieć, co zrobić.. Świat mojej przyjaciółki
zawalił się, a ja ją zostawiłam. Brawo, popisałaś się Justynko. I ty jeszcze
śmiesz nazywać siebie jej przyjaciółką?
-Bardzo,
bardzo, bardzo Cię przepraszam. Bardzo. – wydukałam. Co za banał. Mogłabyś się
bardziej wysilić po całkowitym olaniu tej biednej dziewczyny! Miałam wrażenie,
że mój mózg zaraz eksploduje. Wyrzuty sumienia i poczucie winy sparaliżowały
całe moje ciało. Pierwszy raz w moim życiu, moja głowa współpracowała z moim
sercem. W obydwu tych miejscach czułam przeszywający ból. Z oczu pociekły mi
łzy.
-Och, jestem
na ciebie taka wściekła, a ty rozbrajasz mnie płaczem. Jesteś bezczelna! –
krzyknęła Agata i mocno mnie objęła. Mało nie straciłam równowagi, nie
spodziewałam się takiej reakcji. No dobra, czas wziąć się w garść i spróbować
udowodnić, że nie jestem skończoną egoistką.
-Powiedz mi,
czy mogę ci jakoś pomóc? Nie wyjeżdżaj, nie wyjeżdżajcie. Musi być jakieś
wyjście! – rozpaczliwie poszukiwałam w głowie rozwiązania. Agata uśmiechnęła
się, wzięła głęboki oddech i powiedziała:
-Bardzo chciałabym
zostać, ale już za późno. Mama chce zacząć od nowa, ja też. Wyjeżdżamy za kilka
dni.
Tych kilka
słów było jak uderzenie pięścią w brzuch.
-Nic nie
zmieni twojej..waszej decyzji? –spytałam. Gdzieś w środku miałam jeszcze
malutką iskierkę nadziei.
-Nie,
przykro mi. Przepraszam cię, ale muszę wracać do pakowania. – widziałam, że już
się na mnie nie gniewa, ale jednocześnie wiedziałam, że najprawdopodobniej
widzimy się po raz ostatni. Agata podeszła do szafki, otworzyła ją, zaczęła wyjmować
z niej ubrania i wkładać je do wielkiej walizki leżącej obok łóżka.
-Czyli to
koniec? Już więcej się nie zobaczymy? – nie mogłam w to uwierzyć, była dla mnie
jak siostra.
-Jestem
pewna, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Gdy tylko mama wyjdzie z finansowego
dołka, ściągnę cię do siebie na długie wakacje.- uśmiechnęła się i podeszła do
mnie. – Uwierz mi, tak będzie lepiej. Nie mogę pozwolić, żeby mama wyjechała
sama, ale nie chcę, żeby przeze mnie miała jeszcze większe problemy. Zobaczysz,
czas szybko zleci.
-No dobrze.
Pamiętaj o mnie. –powiedziałam i mocno ją uścisnęłam.
Drzwi pokoju hotelowego starałam się
otworzyć najciszej jak potrafiłam. Po omacku dotarłam do łazienki, tam włączyłam
halogeny przy umywalce. Umyłam zęby, zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic. Gdy
poczułam na ciele gorący strumień wody nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Nie
wiem ile czasu stałam w kabinie, ale po dłuższej chwili usłyszałam, że
ktoś wchodzi do łazienki. Michał
rozsunął drzwi prysznica, zakręcił wodę, wyprowadził mnie i owinął wielkim,
puszystym ręcznikiem.
-Już dobrze,
spokojnie, jestem tu.- powiedział spokojnym, kojącym głosem. Zdjął ze mnie
ręcznik, pomógł mi ubrać się w piżamę i zaprowadził do łóżka.
-Ona
wyjeżdża. Ja.. ja wszystko popsułam.. – powiedziałam ochrypłym głosem.
-Cii, nie
rozmawiajmy teraz o tym. Połóż się i spróbuj zasnąć, porozmawiamy rano.-
powiedział i przykrył mnie kocem.
Nie wiem, ile spałam. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
Nie wiem, o której wróciłam. Po przebudzeniu wykonywałam wszystkie czynności
mechanicznie – wstałam, umyłam się, pomalowałam, ubrałam. Przy śniadaniu,
zupełnie obojętnym tonem wyjaśniłam Michałowi, co się wczoraj stało.
Wiedziałam, że nic nie mogę zrobić. Czułam się bezsilna.
-Wracamy do
domu?- spytał nagle Michał.
-Co? Ale jak
to?- spytałam zdezorientowana. No tak głupia, nie jesteś w domu, tylko w obcym
mieście. Mama pewnie odchodzi od zmysłów, bo ani razu nie raczyłaś się z nią
skontaktować. Brawo!
-Cholera,
mama! – wyrwało mi się, niestety ciut za głośno i część klientów restauracji
spojrzała na mnie z oburzeniem. – Przepraszam. – mruknęłam pod nosem.
-Spokojnie,
dzwoniłem do niej.- powiedział Michał i uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
Rany, czy ja naprawdę jestem z tym facetem? Jak to możliwe? Taki cudowny,
wspaniały, wspierający i …mój?