piątek, 21 czerwca 2013

25.

   - Czego chcesz? – zapytałam. Najchętniej powiedziałabym mu szczere i w pełni zasłużone „spieprzaj”. Po co tu przyszedł? Znowu chce wszystko popsuć? Około trzech tysięcy podobnych pytań przyszło mi na myśl. Ledwo pogodziłam się z Michałem, nie mogę pozwolić sobie na „powtórkę z rozrywki”. Poza tym wyglądałam jak postać z tandetnego horroru. Z drugiej strony te jego włosy, to spojrzenie Kuby sprawiały, że miękły mi kolana.
-Chciałem zobaczyć, jak się czujesz. – odpowiedział, a w jego głosie dało się słyszeć… troskę. O co chodzi?
- A jak miałabym się czuć? Wszystko w porządku.– sama w to nie uwierzyłam. Mój wygląd mówił raczej „zaawansowane stadium załamania nerwowego, zachowaj bezpieczny odstęp”. - Nie rozumiem, skąd u ciebie to nagłe zainteresowanie moim samopoczuciem.
-Minęliśmy się wczoraj na korytarzu. Co chwilę wybuchałaś płaczem, byłaś roztrzęsiona.. – on naprawdę się martwił! Świat się kończy!
- Eee, przepraszam, widocznie cię nie zauważyłam. – odpowiedziałam. Jak na kompletny brak alkoholu we krwi, histeria nieźle dała mi w kość. Zupełnie nie pamiętam, co działo się po przybyciu do hotelu.
- Wiesz, jakbyś chciała o tym porozmawiać… - usiadł obok mnie na łóżku. Dzieliło nas dokładnie pięć centymetrów. Próbował mnie objąć. Na szczęście tragiczny nastrój i wspomnienia wczorajszego dnia sprawiły, że myślałam na tyle trzeźwo, by nie dać się ponieść urokowi Surfera. Zerwałam się na równe nogi.
- Taką rozmową bajeruj inne. – podeszłam do drzwi i otworzyłam je na oścież. – Żegnam.
- Nie zgrywaj takiej świętej, oboje dobrze wiemy, do czego doszło między nami. – podszedł do mnie i położył mi dłoń na policzku – cudowną, delikatną dłoń. Zbliżyłam usta do jego ucha i wyszeptałam:
-Spierdalaj.
   Postanowiłam dowiedzieć się, co się stało. Dlaczego Agata – z dnia na dzień- przeniosła się do innego miasta i nawet nie raczyła mnie o tym poinformować. To nie mógł być tylko kaprys jej, lub jej rodziców.
   W drodze do domu dziadków Agaty przypomniałam sobie, że jej matka mówiła, że właśnie w tym dniu mają wyjechać na bardzo długo. Miałam nadzieję, że zdążę porozmawiać z przyjaciółką przed jej wyjazdem. Gdy wraz z Michałem dotarłam na miejsce, podbiegłam do drzwi niebieskiego domku i zapukałam. Drzwi ponownie otworzyła babcia Agaty.
- To ty! – krzyknęła zaskoczona i zaczęła się nerwowo rozglądać, jakby za mną miał pojawić się ktoś jeszcze. – Agata i jej mama wyjechały. Do widzenia. – powiedziała w pośpiechu, nie patrząc mi w oczy. Już miała zamknąć mi drzwi przed nosem, gdy w korytarzu zauważyłam… Agatę.
-Agata, wiem, że tam jesteś. Musimy porozmawiać! – powiedziałam stanowczym tonem, co powstrzymało staruszkę przed zatrzaśnięciem drzwi.
- Nie mam ci nic do powiedzenia! –usłyszałam w odpowiedzi.
- Ale ja mam. Proszę poświęć mi chociaż pięć minut. – powiedziałam spokojniej, co poskutkowało podejściem Agaty do drzwi. – No, może dziesięć minut. Maksymalnie piętnaście. – powiedziałam, a na twarzy przyjaciółki zobaczyłam cień uśmiechu.
   Przeszłyśmy do pokoju mieszczącego się na piętrze domu, był to zapewne tymczasowy pokój Agaty.
- Po pierwsze, jeszcze raz przepraszam. Wiem, byłam egoistką, zaniedbywałam cię, ale to się zmieni. Obiecuję. – powiedziałam. Przyjaciółka słuchała w skupieniu. – Powiedz mi, co się stało. Dlaczego się przenieśliście?
- Naprawdę nie chcę i nie powinnam o tym rozmawiać. – odpowiedziała, wyraźnie poddenerwowana.
- Chcieliście zmienić otoczenie? Któreś z twoich rodziców dostało lepszą pracę ? Coś ze zdrowiem dziadków?
-Uparta jak zawsze. – odparła, uśmiechając się. – Nic z tych rzeczy.
-Twoja mama powiedziała, że wyjeżdżacie daleko i na długo. To prawda? – musiałam coś od niej wyciągnąć. Agata głęboko westchnęła.

- No dobrze. Powiem ci, o co chodzi, ale to będzie dość długie i skomplikowane. – odpowiedziała, a ja wiedziałam, że odzyskałam przynajmniej część swojej przyjaciółki. Dyskretnie wyjęłam telefon i napisałam do Michała: „Chyba się udało. Wracaj do hotelu. Kocham.”