-Chciałem
zobaczyć, jak się czujesz. – odpowiedział, a w jego głosie dało się słyszeć… troskę.
O co chodzi?
- A jak
miałabym się czuć? Wszystko w porządku.– sama w to nie uwierzyłam. Mój wygląd
mówił raczej „zaawansowane stadium załamania nerwowego, zachowaj bezpieczny
odstęp”. - Nie rozumiem, skąd u ciebie to nagłe zainteresowanie moim
samopoczuciem.
-Minęliśmy
się wczoraj na korytarzu. Co chwilę wybuchałaś płaczem, byłaś roztrzęsiona.. – on
naprawdę się martwił! Świat się kończy!
- Eee,
przepraszam, widocznie cię nie zauważyłam. – odpowiedziałam. Jak na kompletny
brak alkoholu we krwi, histeria nieźle dała mi w kość. Zupełnie nie pamiętam,
co działo się po przybyciu do hotelu.
- Wiesz,
jakbyś chciała o tym porozmawiać… - usiadł obok mnie na łóżku. Dzieliło nas
dokładnie pięć centymetrów. Próbował mnie objąć. Na szczęście tragiczny nastrój
i wspomnienia wczorajszego dnia sprawiły, że myślałam na tyle trzeźwo, by nie
dać się ponieść urokowi Surfera. Zerwałam się na równe nogi.
- Taką
rozmową bajeruj inne. – podeszłam do drzwi i otworzyłam je na oścież. – Żegnam.
- Nie
zgrywaj takiej świętej, oboje dobrze wiemy, do czego doszło między nami. –
podszedł do mnie i położył mi dłoń na policzku – cudowną, delikatną dłoń.
Zbliżyłam usta do jego ucha i wyszeptałam:
-Spierdalaj.
Postanowiłam dowiedzieć się, co się stało.
Dlaczego Agata – z dnia na dzień- przeniosła się do innego miasta i nawet nie
raczyła mnie o tym poinformować. To nie mógł być tylko kaprys jej, lub jej
rodziców.
W drodze do domu dziadków Agaty
przypomniałam sobie, że jej matka mówiła, że właśnie w tym dniu mają wyjechać
na bardzo długo. Miałam nadzieję, że zdążę porozmawiać z przyjaciółką przed jej
wyjazdem. Gdy wraz z Michałem dotarłam na miejsce, podbiegłam do drzwi niebieskiego
domku i zapukałam. Drzwi ponownie otworzyła babcia Agaty.
- To ty! –
krzyknęła zaskoczona i zaczęła się nerwowo rozglądać, jakby za mną miał pojawić się ktoś jeszcze. – Agata i jej mama wyjechały. Do widzenia. –
powiedziała w pośpiechu, nie patrząc mi w oczy. Już miała zamknąć mi drzwi
przed nosem, gdy w korytarzu zauważyłam… Agatę.
-Agata,
wiem, że tam jesteś. Musimy porozmawiać! – powiedziałam stanowczym tonem, co
powstrzymało staruszkę przed zatrzaśnięciem drzwi.
- Nie mam ci
nic do powiedzenia! –usłyszałam w odpowiedzi.
- Ale ja
mam. Proszę poświęć mi chociaż pięć minut. – powiedziałam spokojniej, co
poskutkowało podejściem Agaty do drzwi. – No, może dziesięć minut. Maksymalnie
piętnaście. – powiedziałam, a na twarzy przyjaciółki zobaczyłam cień uśmiechu.
Przeszłyśmy do pokoju mieszczącego się na
piętrze domu, był to zapewne tymczasowy pokój Agaty.
- Po
pierwsze, jeszcze raz przepraszam. Wiem, byłam egoistką, zaniedbywałam cię, ale
to się zmieni. Obiecuję. – powiedziałam. Przyjaciółka słuchała w skupieniu. –
Powiedz mi, co się stało. Dlaczego się przenieśliście?
- Naprawdę
nie chcę i nie powinnam o tym rozmawiać. – odpowiedziała, wyraźnie
poddenerwowana.
-
Chcieliście zmienić otoczenie? Któreś z twoich rodziców dostało lepszą pracę ? Coś
ze zdrowiem dziadków?
-Uparta jak
zawsze. – odparła, uśmiechając się. – Nic z tych rzeczy.
-Twoja mama
powiedziała, że wyjeżdżacie daleko i na długo. To prawda? – musiałam coś od
niej wyciągnąć. Agata głęboko westchnęła.
- No dobrze.
Powiem ci, o co chodzi, ale to będzie dość długie i skomplikowane. –
odpowiedziała, a ja wiedziałam, że odzyskałam przynajmniej część swojej
przyjaciółki. Dyskretnie wyjęłam telefon i napisałam do Michała: „Chyba się
udało. Wracaj do hotelu. Kocham.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz