piątek, 29 marca 2013

24.

   Byłam kompletnie oszołomiona. Stałam i wpatrywałam się w drzwi domu, w którym od niedawna mieszkała Agata. Nie mam pojęcia, co się później ze mną działo. Pamiętam jedynie urywki - światła mijanych ulic, Michała próbującego mnie uspokoić, hotel, w którym ponownie się zatrzymaliśmy...
   Obudziłam się z potężnym bólem głowy. Pamiętam, że nie tknęłam alkoholu, jednak ból był tak silny, że sama nie wiedziałam, co jest jego przyczyną. Powoli wstałam. Miałam na sobie jedynie koszulę Michała i majtki. Potykając się o buty i inne części swojej garderoby, dotarłam do łazienki.
- O, kurwa ... - wypaliłam, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Miałam spuchnięte powieki i worki pod oczami w kolorze śliwki. Próbowałam przypomnieć sobie, co się ze mną działo. Akcja z Agatą, powrót do hotelu i .. kompletna pustka w głowie. W tym momencie usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju. Delikatnie uchyliłam drzwi, żeby zobaczyć, co się dzieje.
- Nareszcie wstałaś ! Zaczynałem się martwić. - powiedział z uśmiechem Michał.
- Która godzina? - spytałam.
-Siedemnasta. - odpowiedział spokojnie.
-Która ?! Jak to ?! To o której poszłam spać ? - podeszłam do niego. - Powiedz mi, co się ze mną działo? Dlaczego tak wyglądam? - zapytałam wskazując na swoją twarz.
-Zasnęłaś koło trzeciej nad ranem. A twoja buźka to efekt płakania przez kilka ładnych godzin. - powiedział i mocno mnie przytulił. - Mam nadzieję, że już trochę lepiej się czujesz.
-Poza bólem głowy jak stąd do wieczności, jedyne, co odczuwam, to straszny głód. - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
-Humor powoli wraca. Przyniosę ci cos z restauracji, a ty weź gorący prysznic. - odparł i pocałował mnie w czoło. - Zaraz wracam. - zamknął za sobą drzwi, a ja wróciłam do łazienki. 
   Nie zdążyłam nawet rozpiąć koszuli, gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam... Pana Surfera - Kubę, przez którego niedawno pokłóciłam się z Michałem.
-Co ty tu robisz? - spytałam i poczułam, że robi mi się gorąco.
-Chcę porozmawiać. TYLKO. Mogę wejść? - spytał najmilej jak potrafił.
-Sekunda. - zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Targały mną sprzeczne emocje. Z jednej strony byłam na niego wściekła do granic możliwości i najchętniej zatłukłabym go telefonem hotelowym. Z drugiej obudziła się we mnie wariatka z windy - miałam ochotę rzucić się na niego, znowu poczuć jego usta... "Justyna! Co ty wyprawiasz?!" - próbowałam doprowadzić się do porządku. Złapałam pościel, owinęłam się nią na tyle szczelnie, żeby widać było jedynie moją opuchniętą twarz i dłonie. Ponownie otworzyłam drzwi.
-Wejdź. - powiedziałam, a Pan Surfer, na mój widok, mało nie zsikał się ze śmiechu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz