niedziela, 24 lutego 2013

23.

   Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi kobieta, mająca około sześćdziesięciu lat, ubrana w jaskrawożółty kostium - coś w stylu królowej Elżbiety. Miała krótkie, siwe włosy i pomarszczoną twarz.
-W czym mogę pomóc ? - spytała z uśmiechem.
-Ja... do Agaty. - powiedziałam. Bez słowa wpuściła mnie do środka. Zaprosiła mnie do salonu. Nigdy nie widziałam takiej ilości poduszek z ręcznie haftowanymi, kwiatowymi wzorami. Były dosłownie wszędzie - na dwóch sofach, na czterech wielkich fotelach, wokół stolika do kawy (tak, tak, na podłodze), przy kominku, przy parapetach... Szukałam miejsca, na którym mogłabym usiąść. Wybrałam najbezpieczniejszą opcję - jedno, jedyne krzesło bez poduszki. Nagle ją zobaczyłam. Agatę. Ledwo ją poznałam. Miała długie, czerwone włosy, ubrana była w czarne ubrania - bluzka, spodnie, skarpetki i... kolczyk w łuku brwiowym. Brakowało tylko ostrego rocka lub heavy metalu na wejście. Co jest? - pomyślałam zszokowana.
-Cze e ś ć.. - przywitałam się ostrożnie. - Powiesz mi o co tu chodzi? - nie tracąc czasu chciałam przejść do sedna.
- Jak mnie znalazłaś ? Co ty tu robisz? - spytała wyraźnie zdenerwowana.
- Sylwia ...
- No tak, można się było tego spodziewać. - przerywając mi. - Poza moim nowym miejscem zamieszkania, powiedziała ci coś jeszcze ? - wyraźnie nie była zadowolona z mojej wizyty.
- Nic, kompletnie. Dlatego tu jestem. Możesz mi powiedzieć dlaczego jesteś tu, a nie w swoim domu ? Dlaczego tyle czasu się do mnie nie odzywałaś ? I skąd ta nagła zmiana stylu? - zniecierpliwiona czekałam na odpowiedź.
-Teraz to jest mój dom. - powiedziała ciszej i przeniosła spojrzenie ze mnie, na podłogę.
-Ale... jak to ? Dlaczego? Dlaczego nic nie wiem ? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?! - ostatnie słowa wykrzyczałam. Niepotrzebnie..
-Jak miałam ci o czymkolwiek powiedzieć, skoro byłaś zajęta tym swoim fagasem ! Zupełnie nie miałaś dla mnie czasu, nawet nie wiesz ile się wydarzyło.. - odpowiedziała, a ja zaczęłam mieć wyrzuty sumienia jak stąd do wieczności.
-Agatko przepraszam. Opowiedz mi wszystko po kolei. - próbowałam załagodzić sytuację.
-Przepraszam ? Przepraszam ?! Myślisz, że to wszystko załatwi i znów będzie jak wcześniej ? - krzyknęła wzburzona.
-Naprawdę przepraszam. Zachowałam się jak kompletna egoistka. - odparłam.
-Jednak Sylwia miała rację... - stwierdziła zniechęcona.
-Słucham ? O czym ty mówisz? Od kiedy z nią rozmawiasz? Od kiedy się z nią zgadzasz?! - poczułam się tak, jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody.
-Nie rozmawiam z nią. Już nie rozmawiam. Ale gdy jeszcze mieszkałam na naszym osiedlu, Sylwia ostrzegała mnie, że tak będzie. Mówiła, że nie będziesz poświęcać mi tyle czasu, co wcześniej, że całkiem o mnie zapomnisz. - powiedziała. Po krótkiej chwili milczenia dodała - Chyba niepotrzebnie traciłaś czas przyjeżdżając tutaj. Żegnam. - odwróciła się, podeszła do drzwi i otworzyła je na oścież. Minęłyśmy się bez słowa i już stałam przed niebieskim domkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz