Od trzech miesięcy byłam przeszczęśliwa. Każdą wolną chwilę spędzałam z
Michałem. Wojtek przestał zadręczać mnie telefonami. Wszystkie siniaki po
wypadku zniknęły. Jedyne, co mnie martwiło, to - trwający tydzień - kompletny
brak kontaktu z Agatą. Mieszkałyśmy w jednej dzielnicy, dzieliło nas zaledwie
kilka domów. To było osiedle w stylu zachodnim. Przez środek biegła droga
osiedlowa, a po jej obydwu stronach stały domy jednorodzinne, żadnych
wieżowców, biurowców . Spokojna okolica, wszyscy się znali. Pomimo tego, nie
miałam pojęcia, co dzieje się z moją przyjaciółką. Odkąd zaczęłam chodzić z
Michałem, coraz mniej czasu poświęcałam Agacie.
Zdjęłam fioletową kurtkę z wieszaka, chwyciłam telefon oraz klucze i zbiegłam
na dół.
-Mamo
wychodzę. - krzyknęłam w stronę kuchni.
-Gdzie
idziesz? - usłyszałam.
-Do
Agaty, muszę z nią porozmawiać. - powiedziałam, a mama wyłoniła się z kuchni z
wielką patelnią grillową w ręce.
-Kochanie
coś się stało? Zaraz będzie obiad, możesz pójść do niej później. -
odpowiedziała.
-
Nic się nie stało. Przynajmniej mam taką nadzieję. Nie jestem głodna, zostaw mi
trochę, odgrzeję sobie później. - odparłam i już byłam przed domem. Cały czas
zastanawiałam się, dlaczego Agata całkowicie zerwała ze mną kontakt. Spojrzałam
na telefon i wybrałam jej numer.
-
Tu A. Nagraj się. - usłyszałam głos poczty głosowej. Fuck, co się dzieje?
Stanęłam przed drzwiami domu przyjaciółki i zapukałam dwa razy. Nikt nie
otwierał. Zadzwoniłam dzwonkiem. Znów zero reakcji. Sięgnęłam po komórkę i
połączyłam się z numerem domowym Agaty. Również ta próba kontaktu nie
przyniosła efektów. Nagle z sąsiedniego domu wyszła Sylwia - dziewczyna, z
którą ja i Agata chodziłyśmy do szkoły. Nie należała do lubianych. Wprost
przeciwnie, była ... małą, wredną małpą. Nie miała nikogo po swojej stronie,
ale i tak patrzyła na wszystkich z góry, krytykowała każdego, najgorsze było
to, że zawsze o wszystkim wiedziała - kto, gdzie, jak, dlaczego. Uwielbiała
wykorzystywać swoje informacje do poniżania innych. Najczęściej wcale z nią nie
rozmawiałam, jednak mieszkała tak blisko Agaty, że musiała wiedzieć co się
stało. Wzięłam głęboki oddech, policzyłam w myśli do siedmiu, odwróciłam się w
stronę Sylwii i głośnym tonem powiedziałam:
-Gdzie
jest Agata ?
-Dlaczego
miałabym ci to powiedzieć? - spytała, a ja już wiedziałam jaką przyjemność
sprawia jej to, że ma coś, czego ja bardzo chcę.
-Ponieważ
wiesz, że to moja przyjaciółka, a ja się o nią martwię. Daj spokój Sylwia,
powiedz mi gdzie ona jest i będzie po sprawie. - czułam, że zaraz trafi mnie
szlag.
-Najpierw
ty zrób coś dla mnie. Daj mi numer Wojtka. - odpowiedziała z błyskiem w oku.
-Po
co ci on? Tylko mi nie mów, że spodobał ci się mój były. - roześmiałam się.
Nareszcie ona potrzebowała czegoś ode mnie. - Daj mi kartkę i coś do pisania. -
wzięłam różowy skrawek papieru i równie intensywnie różowy długopis, które
Sylwia wyjęła ze swojej białej, skórzanej torebki, napisałam numer Wojtka i
powiedziałam - Powiedz mi gdzie jest Agata, a ta karteczka wróci do ciebie. -
widziałam, jak próbowała opanować złość.
-Niech
będzie. Całą rodzinką wyjechali nad ranem, z tego, co słyszałam, jej matka
pytała czy wszyscy wzięli paszporty. Wniosek jest prosty - twoja
przyjaciółeczka wyjechała bardzo daleko i nawet się z tobą nie pożegnała.
Biedna Justynka. - triumfowała, była zachwycona obrotem sytuacji. Podeszła do
mnie, wyrwała mi kartkę z ręki i już jej nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz