środa, 12 marca 2014

27.

   Czułam się … okropnie.. paskudnie.. nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć, co zrobić.. Świat mojej przyjaciółki zawalił się, a ja ją zostawiłam. Brawo, popisałaś się Justynko. I ty jeszcze śmiesz nazywać siebie jej przyjaciółką?
-Bardzo, bardzo, bardzo Cię przepraszam. Bardzo. – wydukałam. Co za banał. Mogłabyś się bardziej wysilić po całkowitym olaniu tej biednej dziewczyny! Miałam wrażenie, że mój mózg zaraz eksploduje. Wyrzuty sumienia i poczucie winy sparaliżowały całe moje ciało. Pierwszy raz w moim życiu, moja głowa współpracowała z moim sercem. W obydwu tych miejscach czułam przeszywający ból. Z oczu pociekły mi łzy.
-Och, jestem na ciebie taka wściekła, a ty rozbrajasz mnie płaczem. Jesteś bezczelna! – krzyknęła Agata i mocno mnie objęła. Mało nie straciłam równowagi, nie spodziewałam się takiej reakcji. No dobra, czas wziąć się w garść i spróbować udowodnić, że nie jestem skończoną egoistką.
-Powiedz mi, czy mogę ci jakoś pomóc? Nie wyjeżdżaj, nie wyjeżdżajcie. Musi być jakieś wyjście! – rozpaczliwie poszukiwałam w głowie rozwiązania. Agata uśmiechnęła się, wzięła głęboki oddech i powiedziała:
-Bardzo chciałabym zostać, ale już za późno. Mama chce zacząć od nowa, ja też. Wyjeżdżamy za kilka dni.
Tych kilka słów było jak uderzenie pięścią w brzuch.
-Nic nie zmieni twojej..waszej decyzji? –spytałam. Gdzieś w środku miałam jeszcze malutką iskierkę nadziei.
-Nie, przykro mi. Przepraszam cię, ale muszę wracać do pakowania. – widziałam, że już się na mnie nie gniewa, ale jednocześnie wiedziałam, że najprawdopodobniej widzimy się po raz ostatni. Agata podeszła do szafki, otworzyła ją, zaczęła wyjmować z niej ubrania i wkładać je do wielkiej walizki leżącej obok łóżka.
-Czyli to koniec? Już więcej się nie zobaczymy? – nie mogłam w to uwierzyć, była dla mnie jak siostra.
-Jestem pewna, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Gdy tylko mama wyjdzie z finansowego dołka, ściągnę cię do siebie na długie wakacje.- uśmiechnęła się i podeszła do mnie. – Uwierz mi, tak będzie lepiej. Nie mogę pozwolić, żeby mama wyjechała sama, ale nie chcę, żeby przeze mnie miała jeszcze większe problemy. Zobaczysz, czas szybko zleci.
-No dobrze. Pamiętaj o mnie. –powiedziałam i mocno ją uścisnęłam.


    Drzwi pokoju hotelowego starałam się otworzyć najciszej jak potrafiłam. Po omacku dotarłam do łazienki, tam włączyłam halogeny przy umywalce. Umyłam zęby, zmyłam makijaż i weszłam pod prysznic. Gdy poczułam na ciele gorący strumień wody nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Nie wiem ile czasu stałam w kabinie, ale po dłuższej chwili usłyszałam, że ktoś  wchodzi do łazienki. Michał rozsunął drzwi prysznica, zakręcił wodę, wyprowadził mnie i owinął wielkim, puszystym ręcznikiem.
-Już dobrze, spokojnie, jestem tu.- powiedział spokojnym, kojącym głosem. Zdjął ze mnie ręcznik, pomógł mi ubrać się w piżamę i zaprowadził do łóżka.
-Ona wyjeżdża. Ja.. ja wszystko popsułam.. – powiedziałam ochrypłym głosem.
-Cii, nie rozmawiajmy teraz o tym. Połóż się i spróbuj zasnąć, porozmawiamy rano.- powiedział i przykrył mnie kocem.


   Nie wiem, ile spałam. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. Nie wiem, o której wróciłam. Po przebudzeniu wykonywałam wszystkie czynności mechanicznie – wstałam, umyłam się, pomalowałam, ubrałam. Przy śniadaniu, zupełnie obojętnym tonem wyjaśniłam Michałowi, co się wczoraj stało. Wiedziałam, że nic nie mogę zrobić. Czułam się bezsilna.
-Wracamy do domu?- spytał nagle Michał.
-Co? Ale jak to?- spytałam zdezorientowana. No tak głupia, nie jesteś w domu, tylko w obcym mieście. Mama pewnie odchodzi od zmysłów, bo ani razu nie raczyłaś się z nią skontaktować. Brawo!
-Cholera, mama! – wyrwało mi się, niestety ciut za głośno i część klientów restauracji spojrzała na mnie z oburzeniem. – Przepraszam. – mruknęłam pod nosem.

-Spokojnie, dzwoniłem do niej.- powiedział Michał i uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. Rany, czy ja naprawdę jestem z tym facetem? Jak to możliwe? Taki cudowny, wspaniały, wspierający i …mój?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz