czwartek, 31 lipca 2014

29.

   Wróciłam do przymierzalni i powiedziałam Michałowi, że muszę pomóc mamie. Nie krył zdziwienia, ale umówiliśmy się, że zadzwoni do mnie wieczorem. Chwilę póżniej byłam przez centrum handlowym. Miałam wrażenie, że się duszę. Kręciło mi się w głowie. Chciałam krzyczeć, miałam ochotę kopnąć w ścianę budynku. Świat wirował wokół mnie, a ja nie mogłam go zatrzymać.
   Gdy dotarłam do domu, łzy już trochę przyschły, choć oczy nadal miałam czerwone. Mama wołała mnie do kuchni, ale ja wolałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Położyłam się na łóżku, przykryłam kołdrą i pragnęłam zniknąć.
   Nie wiem ile czasu tak leżałam, ale nagle usłyszałam, że drzwi pokoju otwierają się. Nie miałam ochoty nikogo widzieć, ani z nikim rozmawiać, więc zacisnęłam powieki, udając, że śpię. Słyszałam, że osoba w moim pokoju położyła coś na podłodze, a następnie podeszła do łóżka i usiadła na nim. Po chwili położyła się i objęła mnie. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam perfumy Michała. Próbowałam się odsunąć, lecz on tylko przycisnął mnie mocniej do siebie.
-Puść mnie. - powiedziałam stanowczo.
-Dlaczego? Co się stało? Wiem, że mama nie mówiła ci, że masz wrócić wcześniej do domu.- odpowiedział spokojnym tonem.
-Odejdź.
-Co się dzieje? -spytał zmartwiony.
-Zostaw mnie w spokoju.
Łzy dawno zniknęły, a zamiast nich pojawiła się wściekłość. Michał najwyraźniej domyślił się, że sprawa jest poważna. Usiadł na łóżku, delikatnie odwrócił mnie w swoją stronę i powiedział:
-Justyna, co jest? - powiedział wyraźnie zdenerwowany.
-Chyba powinieneś już iść.
-Słucham?! - sprawiał wrażenie zaskoczonego.
-Przecież masz już plany na dzisiejszy wieczór. - odparłam spokojnie, chociaż wewnątrz aż kipiałam ze złości.
-O czym ty mówisz?!
-Widziałam tą wiadomość, jak wzięłam od ciebie telefon. Nie szukałam w skrzynce, po prostu się pojawiła. - próbowałam wyjaśnić, jednak stwierdziłam, że nie muszę mu niczego tłumaczyć. - Idź, idź do tej, która nazywa cię "kochanie". -wykrzyczałam.
-Ale... - czyżby jednak winna była moja nadinterpretacja? -Justynko... - może to tylko nieporozumienie? - Ja... Tak bardzo cię przepraszam. - iii... koniec. To nie ja byłam winna, tylko on. Złamas, który twierdził, że jest ze mną w związku. Kutafon, który leży w moim łóżku. Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie. Nie zniosę tego. Mam wrażenie, że ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody.
-Justynko...
-Coś ty powiedział?! Przepraszasz? Za co dokładnie? -spytałam wściekła.
-Ja...
-Już to mówiłeś. -powiedziałam zirytowana.
-Przysięgam, to był tylko jeden raz, który już się nie powtórzy. Kocham cię. -bronił się. W tym momencie naprawdę to do mnie doszło. To nie jest nieporozumienie. Tego nie da się wyjaśnić czy usprawiedliwić. Odkąd zobaczyłam tego nieszczęsnego smsa próbowałam wytłumaczyć sobie, że ktoś na pewno pomylił numery, że to żart, błahostka.
-Jak długo trwa twój... twoja... to bagno? -nie byłam w stanie nazwać tego inaczej.
-To był tylko jeden pijacki wybryk. Tylko jeden. Jakiś miesiąc temu. Tylko raz. Naprawdę. -odpowiedział.
-Tylko jeden?! Ta cholerna wiadomość świadczy o czymś innym!- nie mogłam uwierzyć, że od miesiąca mój mężczyzna zabawia się na boku z jakąś dziwką. Poprawka - sukinsyn, zwany kiedyś moim mężczyzną, zabawia się na boku z jakąś lafiryndą.
-Przysięgam! To był tylko jeden raz! Jakimś cudem zdobyła mój numer, wydzwania do mnie wieczorami, ubzdurała sobie, że chcę z nią być i co chwilę przesyła takie wiadomości. Nie widziałem się z nią ani razu od tamtej pory, nie reaguję na smsy, nie odbieram telefonów. - wykrzyczał, próbując odepchnąć zarzuty. Odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku, nie mogłam już na niego patrzeć. Perspektywa Michała w łóżku z tą... sprawiała, że zbierało mi się na wymioty. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, a gdy spróbował coś powiedzieć, spojrzałam na niego ze łzami w oczach, zamachnęłam się i zebrawszy wszystkie siły wymierzyłam mu siarczysty policzek.
-Wynoś się. - powiedziałam stanowczo.

Spojrzał na mnie zaskoczony, zabrał swoje rzeczy z podłogi i wyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz