środa, 7 grudnia 2011

2.


      W sylwestra znowu do nich przyszłyśmy. Ja z mamą. I tym razem nie spodziewał się, że będę tak wyglądać.
-Dobry wieczór Panie Przemku. -przywitałam się niepozornie.
-Cześć Justynko.-odpowiedziała za niego Aldona-jego żona.
Po raz kolejny TAK na mnie spojrzał. Tak jak wtedy. Poczułam dreszcze na całym ciele.
    Gdy byliśmy we dwoje w kuchni Przemek nagle podszedł i objął mnie. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Z drugiej strony zastanawiałam się dlaczego to zrobił. Kiedy usłyszał, że ktoś idzie w kierunku kuchni puścił mnie i zaczął wyjmować talerze z szafki. W drzwiach stanęła jego żona. Podeszła do niego i pocałowała go. Nie mogłam na to patrzeć. Wyszłam do pokoju obok.


    Moje ostatnie spotkanie z Wojtkiem wyglądało mniej więcej tak. Chwila rozmowy pełna wzajemnych "serdeczności". Na koniec zdanie, które okropnie zabolało. "Z takim charakterem nikt Cię nie zechce." Co za imbecyl. Czy nie zranił mnie już wystarczająco mocno? A jednak miał trochę racji. Muszę sie zmienić. Cholera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz